FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum Nastolatką być! Strona Główna
->
O nas
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
NIE
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
My
----------------
Przedstaw się!
O nas
Nasze fotki
Pytania
Krytyka
Ogólnik
----------------
Miłość i przyjaźń
Gazety i książki
Muzyka
Moda,uroda
Filmy i telewizja
Na poważnie
Ogólnie
Nasze problemy
Szkoła
Dojrzewanie i zdrowie
Gwiazdy
Zainteresowania
Humor
Rodzina
Gry
Świat fantazji
Jedzenie
Polityka
Sport
Nasza twórczość
Organizacje
Śmietnik
Shoutbox
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
aaa4
Wysłany: Czw 14:34, 31 Sie 2017
Temat postu: ekert
Podwiazal sobie przedramie. Siedzialam na brzegu wanny i plakalam. Pomyslalam sobie, ze Detlef ma pelne prawo sie wsciekac. Plakalam i czekalam, kiedy narkotyk zacznie go niesc. Bylam pewna, ze da mi wtedy w twarz. Nie bronilabym sie.
Detlef wyjal igle z zyly i nie odezwal sie ani slowem. Wyszedl z lazienki, a ja za nim. W koncu powiedzial: - Odprowadze cie do autobusu. - Odsypalam troche z drugiej dzialki i dalam mu. Wsadzil towar do kieszeni bez jednego slowa. Poszlismy na przystanek. Detlef dalej sie nie odzywal. Chcialam, zeby sie na mnie darl, zeby mnie nawet zbil, zeby przynajmniej odezwal sie chociaz slowem. Powiedzialam: - Sluchaj, no, powiedz cos. - A on nic, nic, nic.
Kiedy stalismy juz na przystanku i przyjechal autobus, nie wsiadlam. Jak autobus odjechal, powiedzialam: - Sluchaj, to, co ci powiedzialam, to najszczersza prawda. Slowo honoru, ze mu tylko obciagnelam, i wcale nie bylo tak strasznie. Musisz mi uwierzyc. A moze przestales miec do mnie zaufanie?
Detlef powiedzial: - W porzadku, wierze ci.
Ja mowie: - Posluchaj, zrobilam to naprawde tylko dla ciebie.
Detlef podniosl glos: - Przestan pieprzyc. Zrobilas to dla siebie. Bylas na glodzie i przemoglas sie. Wspaniale. Zrobilabys to nawet, gdyby mnie wcale nie bylo. Dziewczyno, zrozum to wreszcie. Jestes teraz narkomanka. Jestes calkiem fizycznie uzalezniona. Wszystko, co robisz, robisz dla siebie.
Ja na to: - Masz racje. Ale posluchaj, co ci powiem. Teraz tak juz musi byc. Sam juz nie dasz rady. Za duzo potrzebujemy towaru. Poza tym nie chce, zebys tylko ty zarabial. Zrobimy teraz odwrotnie. Na poczatku na pewno bede zarabiac kupe forsy. Bez dawania dupy. Przyrzekam ci, ze nigdy nie dam sie przerznac klientowi.
Detlef nic nie powiedzial. Objal mnie ramieniem. Zaczelo padac i nie wiedzialam, czy te krople na jego twarzy to z deszczu, czy to moze lzy. Znowu podjechal autobus. Powiedzialam: - Tak wlasciwie to nie ma z tego wszystkiego wyjscia. Przypomnij sobie, jak bralismy tylko tabletki i hasz. Czulismy sie wtedy absolutnie wolni. Bylismy absolutnie niezalezni. Nikogo i niczego nie potrzebowalismy. Tak sie czulismy. A teraz kompletne uzaleznienie.
Przejechaly jeszcze trzy czy cztery autobusy. Gadalismy o smutnych rzeczach. Ja plakalam, a Detlef mnie przytulal. W koncu powiedzial: - Jakos to jeszcze bedzie. Niedlugo po prostu zrobimy odwyk. Oboje razem jakos to pchniemy. Wykombinuje troche valeronu. Zaraz jutro nagram kogos z valeronem. Jak skonczymy odwyk, to zostaniemy ze soba.
Znowu podjechal autobus i Detlef wsadzil mnie na stopnie.
W domu wszystko robilam calkiem mechanicznie, jak co wieczor. Poszlam do kuchni wziac sobie jogurt z lodowki. Jogurt bralam ze soba do lozka wlasciwie tylko po to, zeby nikogo nie dziwilo, ze biore tez lyzke. A lyzke musialam miec rano do podgotowania. Potem wzielam jeszcze z lazienki szklanke z woda. Do przeplukania rano strzykawki.
Rano nastepnego dnia tez bylo tak jak zawsze. Mama obudzila mnie za pietnascie siodma. Lezalam dalej w lozku, jakbym jej w ogole nie slyszala. Co piec minut wlazila mi do pokoju, czy juz wstalam. W koncu powiedzialam: - No przeciez zaraz wstaje. - Znowu wlazla, zeby mi przypomniec, a ja liczylam tylko minuty do pietnascie po siodmej. Musiala wtedy wyjsc z domu, jesli nie chciala spoznic sie na kolejke. A nigdy sie nie spozniala. Wlasciwie ja tez musialam wyjsc pietnascie po siodmej, zeby zdazyc do szkoly.
Kiedy w koncu mama zatrzasnela drzwi wejsciowe, wszystko odbylo sie calkiem automatycznie. Przy lozku lezaly dzinsy, wyciagnelam proszek w opakowaniu ze staniolu. Obok byla moja plastikowa torba z kosmetykami, paczka Roth-Haendle, buteleczka kwasku cytrynowego i strzykawka zawinieta w papier toaletowy. Strzykawka byla jak zawsze zatkana. Tyton z papierosow fruwal po calej torbie, zabrudzil mi caly sprzet. Przeplukalam strzykawke w szklance z woda, wsypalam dzialke na lyzke, podgrzalam to wszystko, zawiazalam sobie przedramie i tak dalej. Dla mnie to bylo zupelnie jak zapalenie rano pierwszego papierosa. Jak juz sobie wladowalam, zasypialam nieraz znowu i szlam do szkoly dopiero na druga czy trzecia lekcje. Zawsze sie spoznialam, jak wtrynilam sobie w domu.
Czasem mamie udawalo sie wyciagnac mnie z lozka i zabrac ze soba na kolejke. Wtedy musialam sobie wladowac w szalecie na dworcu Moritzplatz. To bylo dosyc nieprzyjemne, bo ten szalet byl szczegolnie ciemny i cuchnacy. W scianach bylo pelno dziur. Po drugiej stronie kapowaly kasztany i inne mety, co sie okropnie napalaly, jak jakas dziewczyna szla siusiu. Zawsze sie balam, ze jak sie rozczaruja, ze ja sobie tylko laduje, to zawolaja gliniarzy.
Sprzet prawie zawsze bralam ze soba do szkoly. Na wszelki wypadek. Gdyby z jakichs tam powodow trzeba bylo zostac dluzej, jakby zarzadzili jakis sped w auli albo gdybym po szkole nie
manicure ursynów
szla najpierw do domu. Czasem musialam sobie wladowac w szkole. Wszystkie drzwi w ubikacjach byly popsute. Dlatego Renata, moja kolezanka, musiala mi wtedy trzymac drzwi. Renata wiedziala, co ze mna jest. Wydaje mi sie, ze w klasie wiekszosc wiedziala. Ale nic ich to nie obchodzilo. Nie wiem, jak gdzie indziej, ale w Gropiusstadt przestalo byc sensacja, ze ktos tam jest uzalezniony od narkotykow.
W czasie lekcji, na ktore jeszcze chodzilam, kimalam tylko, kompletnie zobojetniala na wszystko. Czesto nawet dosc mocno, z zamknietymi oczami, z glowa na lawce. Jak walnelam rano za duzo hery, to z trudem tylko moglam cos z siebie wydusic. Nauczyciele musieli widziec, co sie ze mna dzieje. Ale tylko jeden zahaczyl mnie wtedy na temat narkotykow i nawet pytal o moje problemy. Reszta zachowywala sie tak, jakbym byla zwyczajnie leniwa, zaspana uczennica i stawiala r<<t paly. Zreszta mielismy tylu nauczycieli, ze wiekszosc z nich byla zadowolona, jak udalo im sie spamietac nasze nazwiska. O jakims blizszym kontakcie nie bylo mowy. Niedlugo potem przestali w ogole cos mowic, ze wcale nie odrabiam lekcji. Za dziennik ze stopniami lapali juz tylko wtedy, jak na klasowkach pisalam w zeszycie "nie potrafie"; od razu go
floating
oddawalam i bazgrolilam sobie jakies tam bzdury. Wydaje mi sie, ze wiekszosc nauczycieli interesowala sie szkola nie bardziej ode mnie. Oni tez kompletnie zrezygnowali i byli najszczesliwsi, jesli kolejna godzina przeszla bez zgrzytow.
Po tym wieczorze, kiedy po raz pierwszy poszlam na zarobek, wszystko bylo na razie jak dawniej.
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group
Theme
xand
created by
spleen
&
Emule
.
Regulamin